Biografia
Kompozycje
Recenzje
Płyty
Mp3
video
Foto-Album
Kontakt




Kompozytor Piotr Salaber o premierze w Petersburgu i nie tylko
http://www.wiadomosci24.pl, 14.11.2011r.


1. Pianista, dyrygent, kompozytor muzyki teatralnej, filmowej oraz oprawy muzycznej do słuchowisk, autor książek… O czymś zapomniałyśmy?

Książka jak dotąd jedna... (śmiech), od pewnego czasu również wykładam – w ostatnich latach muzykę filmową w Instytucie Sztuk Audiowizualnych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie a od niedawna – na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Bardzo sobie cenię ten kontakt ze studentami, jestem przekonany, że to dwukierunkowa relacja, z której również wykładowca może się wiele nauczyć.

2. Zapełniony ma pan kalendarz po brzeg. Jak znajduje pan czas na to wszystko?

To chyba kwestia organizacji czasu. Kiedy byłem dzieckiem, rodzice uczyli mnie sporządzania racjonalnego planu na następny dzień – od lat nie muszę już tego zapisywać, ale nawyk pozostał. Z domu wyniosłem też wewnętrzną potrzebę codziennej pracy.

3. Gra pan na instrumentach klawiszowych z wielką ekspresją i uśmiechem na twarzy. Czym dla pana jest muzyka? Czy to praca czy pasja? A może da się to połączyć?

Ktoś powiedział – „Znajdź sobie zajęcie, które będzie jednocześnie twoją pasją, a nie przepracujesz w życiu ani jednego dnia”. Spędzam czasami po kilkanaście godzin dziennie nad nutami albo w studio nagraniowym. Oczywiście pojawia się czysto fizyczne zmęczenie, ale wciąż zasypiam i budzę się z nowymi pomysłami muzycznymi w głowie. Staram się nie powtarzać rozwiązań, brzmień, istotą mojej pracy jest wciąż poszukiwanie. Mam w życiu ogromne szczęście – udaje mi się łączyć pasję ze sposobem na życie. A muzyka jest dla mnie sposobem postrzegania świata, komunikacji z innymi ludźmi. To się pewnie przekłada na uśmiech na scenie i w życiu, ale przecież te najwspanialsze chwile pojawiają się również wtedy, gdy widzę jak w teatrze widzowie ukradkiem ocierają łzę w finale spektaklu, nad którego warstwą muzyczną spędziłem kilka miesięcy.

4. Gdy w lipcu spotkaliśmy się w Ciechocinku pracował pan nad muzyką do rosyjskiej prapremiery "Pieszo" S. Mrożka dla Tovstonogov Bolshoi Drama Theater w Petersburgu. Proszę powiedzieć coś więcej o pracy i kiedy premiera?

Do nagrań zaprosiłem tym razem wybitną polską skrzypaczkę – Katarzynę Dudę, Sebastiana Wielądka, grającego na niezwykłych instrumentach – lirze korbowej, ney’u, a nawet na instrumencie zrobionym z krowiego rogu. Ważnym elementem ścieżki dźwiękowej jest również żeński chór etniczny przygotowany przez Weronikę Grozdew. Nagrania zrealizował jak zwykle kanadyjski inżynier dźwięku z którym współpracuję od lat – Chris Aiken. Praca jest w pełnym biegu - za kilka dni wracam do Petersburga na próby generalne i premierę, która odbędzie się 26go listopada.

5. Współpracuję pan ze światowej sławy osobami: reżyserem Andrzejem Bubieniem, scenografem Eduardem Kocherginem, ruchem scenicznym zajmuje się Jurij Vasilkov, który przed laty tańczył z Barysznikowem. Czuje pan tremę?

Oczywiście, czuję ciężar odpowiedzialności. Najtrudniejsze jest uchwycenie w warstwie muzycznej emocji, które chcemy później wywołać u widza. Do tego Tovstonogov Bolshoi Drama Theater w Petersburgu to jedna z najważniejszych scen teatralnych w Rosji. Kiedy dyryguję albo gram, mam w każdej chwili jeszcze wpływ na to co dociera do widza, podczas premiery teatralnej mogę się już tylko denerwować. Na szczęście trema działa na mnie mobilizująco.

6. W Polsce pisze pan również bardzo dużo dla telewizji, radia, teatru, rozpoznają pana ludzie na ulicy. Czuje się pan gwiazdą, celebrytą?

Zupełnie się tak nie czuję. Oczywiście, wyrazy sympatii, które czasami mam okazję odbierać są bardzo miłe. Dodają energii i siły do dalszego działania.

7. Naszych czytelników na pewno zainteresuje to jak wygląda praca współczesnego kompozytora. Czy pisze pan tradycyjnie każdą nutkę na papierowej pięciolinii czy też wpisuje pan wszystko do komputera?

Niezależnie od użytych środków i tak najważniejsze powstaje w głowie... Zdarza mi się pracować w każdych warunkach, dużo czasu spędzam w podróży, więc piszę też w pociągu i w samolocie. Kiedy pojawia się pierwszy zarys pomysłu po prostu trzeba go zapisać i wtedy może to być pięciolinia narysowana na serwetce, bilecie kolejowym czy nagranie dyktafonem w telefonie. Na dalszym etapie komputer bardzo przyspiesza etap poprawek w partyturze i przygotowywania partii dla orkiestry. Ale nawet w komputerze trzeba każdą nutę po prostu zapisać.

8. Panie Piotrze od kilku lat spotykamy się w Ciechocinku, gdy odbywa się tam Festiwal Piosenki Młodzieży Niepełnosprawnej „Impresje Artystyczne”. Wspomaga pan swoją grą orkiestrę symfoniczną. Co sprawia, że potrafi pan na dwa tygodnie zrezygnować z innych planów, aby być tam i ćwiczyć wiele godzin z młodymi artystami a następnie występować na koncertach?

Od kilku lat rzeczywiście nie wyobrażam sobie lipca bez prób i koncertów z podopiecznymi Fundacji Pro Omnibus w Ciechocinku. Powód to niezwykła, pozytywna energia towarzysząca tym spotkaniom. Uśmiech naszych wokalistów, ich postępy, atmosfera panująca w orkiestrze powodują, że nie czuje się zmęczenia i można ‘przenosić góry”. Poza tym, spotkało mnie w życiu wiele życzliwości i pomocy, i kiedy tylko mogę staram się przekazać to innym.


9. Czy według pana muzyka może leczyć, pomagać w leczeniu? Jeżeli tak to, dlaczego?

Nasz organizm odbiera dźwięki nie tylko w sposób uświadomiony czy emocjonalny. Ulegamy przecież zjawisku rezonansu, istnieją długości fal dźwiękowych czy rytmy, którym się poddajemy. Uważam, że muzyka może mieć zarówno dobroczynny jak i negatywny wpływ na nasze ciało - jeśli znamy te mechanizmy, to możemy muzyką wspomagać leczenie. Muzykoterapia znalazła sobie miejsce wśród dziedzin fachowej medycyny.
I tych właśnie – kojących, wprawiających nas w dobry nastrój dźwięków życzę wszystkim naszym Czytelnikom.

Marta i Magda Wróbel

Początek strony


Wszelkie prawa zastrzeżone- copyright Piotr Salaber