Biografia
Kompozycje
Recenzje
Płyty
Mp3
video
Foto-Album
Kontakt




Muzyczny hołd Janowi Pawłowi II
Twoja muza, nr 3/2005, s.57, 2005r.


...Trzeba też, abyśmy razem nie przestawali prosić o światło i moc Ducha Świętego, aby odnawiał to oblicze polskiej ziemi, jakie kształtuje każdy, kto na niej żyje...
(z listu Jana Pawła II z okazji 25. rocznicy pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny)

Te słowa odżyły w mojej pamięci w niedzielę 3 kwietnia 2005 roku, kilkanaście godzin po śmierci Ojca Świętego, gdy w katedrze bydgoskiej odbyło się prawykonanie uroczystej mszy Piotr Salaber - Missa Mundana. Według planów kompozytora i bydgoskich władz kościelnych, msza miała uświetnić pierwszą rocznicę powołania Diecezji Bydgoskiej i objęcia jej przez biskupa Jana Tyrawę, jednak dramatyczne wydarzenia ostatnich dni - choroba i śmierć Ojca Świętego sprawiły, że to wykonanie nabrało jeszcze jednego wymiaru i stało się hołdem złożonym wielkiemu Polakowi - Karolowi Wojtyle.


Długa droga do premiery

Missa Mundana powstawała przez kilka lat. Piotra Salabera do jej napisania namówił Maciej Figas, dyrektor "Opery Nowej". Pierwsze fragmenty powstały w 1998 roku, parę miesięcy przed zapowiedzianą na rok następny wizytą Ojca Świętego w Bydgoszczy.

- Zostały pomyślane jako trzy, krótkie fragmenty mszy. Miały je wykonać chóry na bydgoskim lotnisku, podczas mszy okolicznościowej. Jedna z pieśni, napisana w pięciogłosie, miała nawet łatwą linię melodyczną, żeby w trakcie jej wykonywania mogli dołączyć wierni...

W 1999 roku nie doszło jednak do wykonania tych fragmentów mszy na bydgoskim lotnisku

- Widać takie losy były jej pisane - przyznaje Piotr Salaber - bo parę miesięcy później poprosiłem Małgosię Szułczyńską o napisanie polskich tekstów do pozostałych części "Missa Mundana".

Z fragmentów, które powstały najwcześniej, a więc podczas przygotowywania projektu w 1998 roku, przetrwały w obecnej wersji Missa Mundana jedynie: Panie zmiłuj się nad nami i Baranku Boży, choć jedyną osobą, która wie, gdzie i jak zostały rozwinięte, jest kompozytor.
Rok 2003 oraz obchody pięćsetlecia bydgoskiej Fary przyspieszyły pracę Salabera nad projektem. Małgorzata Szułczyńska pracowała już nad nimi od półtora roku.


- Teksty powstawały w bardzo trudnym okresie dla Małgosi. Chwila, w której poprosiłem ją o współpracę, była dość trudnym etapem jej choroby, w którym nie czuła się najlepiej. I miałem wrażenie, że rozpoczęcie pracy nad mszą pozwalało przezwyciężać jej chorobę. Może to było z mojej strony zbyt naiwne, ale takie wiązałem z tym nadzieje. Pewnie na to złożyło się wiele innych przyczyn, ale na początku pracy nad tekstem Małgosia poczuła się znacznie lepiej. Tak jest z nami, piszącymi, że zadanie, które trzeba wykonać powoduje szczególną mobilizację organizmu. Małgosia pracowała bardzo intensywnie, nanosiła wiele poprawek do ostatniej chwili. Poganiała mnie, mówiąc, że nie zdąży tego usłyszeć, co zupełnie mnie paraliżowało i powodowało, że nie byłem w stanie kontynuować tej muzycznej pracy, podświadomie obawiając się, że w jakiś sposób mogę przyspieszyć jej odejście, odebrać jej siły.

Małgorzata Szułczyńska nie dożyła dnia premiery, teksty do Missa Mundana były ostatnimi, jakie napisała w swoim krótkim życiu. Fragmenty łacińskiego tekstu kompozytor potraktował zresztą instrumentalnie, polskie - szczególnie uwypuklił.

- Te teksty mają wiele odniesień i do Pisma Świętego, i wystąpień czy listów Jana Pawła II.


Pater noster, qui est in celis...

Siła Pater Noster, jednego z fragmentów mszy do tekstu Małgosi Szułczyńskiej była tak wielka, że Piotr Salaber zdecydował się na przedstawienie go w katedrze bydgoskiej przez Jerzego Zelnika tylko z towarzyszeniem cichej fugi organowej:
...Od krwi, tchórzostwa i od pustych przysiąg, od głazów kłamstwa, od nieprawych mielizn, zachować zechciej naszą polską ziemię - Pater noster, qui est in coelis...

Współczesne rozterki Polaków w obecnej rzeczywistości społecznej, politycznej i moralnej zmuszają do zastanowienia się - przyznaje kompozytor - Dlatego tekst ten znalazł się w wydrukowanym programie "Missa Mundana". Każdy, kto był wtedy w katedrze bydgoskiej, mógł ten tekst wziąć ze sobą do domu, by jeszcze raz przemyśleć to wszystko, co się wokół dzieje...


Połączenie brzmień klasycznych i elektronicznych

Msza Piotra Salabera zrobiła wielkie wrażenie, zarówno jej warstwa słowna, jak i muzyczna. Missa Mundana połączyła bowiem dwa dość odległe światy: klasyki muzycznej (wyraźne odniesienia do Bacha czy Beethovena) i muzyki nowoczesnej, elektronicznej, napisanej w stylu Jeana Michela Jarre’a, Vangelisa czy wręcz Karlheinza Stockhausena.


Chciałem, aby z jednej strony było to dzieło na wskroś nowoczesne, z drugiej zaś, żeby ludzie, którzy przychodzą do kościoła na mszę, nie byli zawiedzeni. Odwołuję się więc do emocji, przeżywania liturgii - opowiada Piotr Salaber, który przez cztery lata wyjeżdżał na kursy kompozytorskie do Stockhausena do Kuerten koło Kolonii - I zapewne podczas któregoś z tych spotkań w mojej głowie pojawił się pomysł, aby spróbować posłużyć się taką techniką tworzenie muzyki elektronicznej, i potem połączyć ze sobą odległe tradycje. Muszę jednak przyznać, że od kilku lat w mojej produkcji teatralnej posługuję się techniką łączenia klasycznych instrumentów i elektronicznych, chociaż w teatrze wynika to z czysto prozaicznego powodu - teatru nie byłoby stać na wynajęcie orkiestry symfonicznej. A jednocześnie bardzo staram się unikać tego, aby w teatrze cała warstwa muzyczna była realizowana elektronicznie. W ostatnich realizacjach teatralnych mogłem przećwiczyć kilka rozwiązań, które zastosowałem w "Missa Mundana".


Muzyczna przestrzeń katedry

Wielkie wrażenie na publiczności zgromadzonej w bydgoskiej katedrze zrobiła przestrzenność kompozycji Salabera. Naprzeciw widzów usadowionych w kościelnych ławkach i gankach twórca ustawił Orkiestrę Symfoników Bydgoskich i połączone chóry - katedralny, kameralny oraz zespół wokalny "Sounds Galery", po przeciwnej zaś stronie, z chóru, na
organach grał Michał Wachowiak (organista w katedrze bydgoskiej). Po obu stronach świątyni ustawiono wielkie kolumny głośnikowe, do których docierały przygotowane w czterech kanałach dźwięki syntezatorów.


- Myślałem nawet o oktofonii, w której pracuje Stockhausen, a tak zrealizowane utwory analizowaliśmy w Kuerten na kursach. Ostatecznie jednak z Michałem Czerwem, który realizował tę elektroniczną część muzyki, zdecydowaliśmy się na rozwiązanie z czterema kanałami...

I mimo, że nie wszyscy słuchacze znaleźli się w strefie określonej właściwym dźwiękiem, to nawet dla nich Missa Mundana zabrzmiała zupełnie dobrze.


Przygotowania do premiery

Przygotowania do premiery mszy ruszyły pełną parą niedawno, dopiero wtedy, gdy wszystko zostało uzgodnione - wspomina Salaber - Gigantyczną pracę wykonał Bydgoski Chór Katedralny, prowadzony przez prof. Mariusza Kończala, przygotowując się do premiery tylko przez cztery tygodnie. Pozostałe dwa zespoły "Akolada" i "Sounds Galery", złożone z uczniów i studentów szkół muzycznych miały znacznie łatwiejsze zadanie, bo mogły pracować korzystając z zapisów nutowych. Trzeba sobie jednak zdać sprawę, że Chór Katedralny tworzą amatorzy kochający śpiew, pasjonaci, ludzie nie znający jednak nut, u których proces przygotowania przebiega dłużej i jest zdecydowanie trudniejszy. Stąd jestem pełen podziwu dla ich szefa jak i dla nich samych, gdyż przygotowali się tak dobrze i szybko.

Wyboru solistów do bydgoskiego wykonania dokonał sam kompozytor, choć w pewnym stopniu polegał na zdaniu Marka Czekały, szefa orkiestry symfonicznej.

Marek jest jedną z najważniejszych osób, które bardzo mi pomogły w doprowadzeniu wszystkich spraw do końca - dodaje Salaber.

Piękny, liryczny, momentami dramatyczny sopran Małgorzaty Greli zabrzmiał na premierze jak jeden z głosów z raju. Marcin Naruszewicz (śpiewał partię tenorową) i Bartłomiej Tomaka (bas) stworzyli kontrapunkt dla głosu żeńskiego. Ważną rolę w bydgoskiej premierze Missa Mundana pełnił narrator.

Jakiś czs temu zaprosiłem do współpracy Jerzego Zelnika, który niedawno został dyrektorem teatru w Łodzi. Byliśmy w stałym kontakcie i razem mogliśmy przeżyć te trudne chwile w Bydgoszczy; mam na myśli dzień poprzedzający dramatyczny moment śmierci Ojca Świętego.


Owacje publiczności

O organach już wspomniałem - mimo obaw organisty o synchronizację z resztą zespołu, wszystko udało się znakomicie. Zresztą Salaber napisał partie organowe z całym poszanowaniem dla zasad kontrapunktu, specyfiki faktury organowej i kilkusetletniej tradycji. Przeciwstawienie prawie 70 chórzystów z głębokiego prezbiterium 40-osobowej orkiestrze symfonicznej i solistom z organami, które brzmią z chóru, umieszczonego w miejscu naprzeciw, a przede wszystkim zestawienie ze sobą dwóch muzycznie odległych światów, klasycznego i elektronicznego dało zupełnie nową, intrygującą jakość. Nic więc dziwnego, że gdy wybrzmiały ostatnie dźwięki, zgromadzona w katedrze publiczność urządziła kompozytorowi i wszystkim wykonawcom długą owację. Czterokrotnie wywoływano Salabera i solistów. Był to najlepszy dowód, że Missa Mundana i jej wykonanie bardzo się spodobały.

- Stałem tyłem do publiczności, a tylko sporadycznie odwracałem się zza pulpitu dyrygenckiego, aby wprowadzać organy - wspomina kompozytor - ale czułem, że odbiór jest znakomity. Atmosfera tego dnia spowodowała, że wszyscy byliśmy mocno wzruszeni. I miałem wrażenie ogromnej wspólnoty wykonawców i słuchaczy.


Przyszłość bydgoskiej Missa Mundana

Są plany, aby Missa Mundana utrwalić na płycie. Na ten temat z Piotrem Salaberem rozmawiał prezydent Bydgoszczy - Konstanty Dombrowicz. Jest też kilka propozycji, aby msza, w której motywy Światła i Mocy pojawiające się w liście Jana Pawła II z okazji 25. rocznicy pielgrzymki do Ojczyzny pojawiają się bardzo często, została wykonana ponownie, w innym miejscu w Polsce. Jeśli tak się stanie, polecam to dzieło uwadze czytelników "Twojej Muzy" - warto być świadkami mszy, której prawykonaniu towarzyszyły tak dramatyczne okoliczności.


Piotr Salaber (ur. w 1966 r. we Wrocławiu) - kompozytor, pianista, dyrygent, absolwent Akademii Muzycznej w Bydgoszczy na Wydziale Dyrygentury Chóralnej i Edukacji Muzycznej oraz Kompozycji i Teorii Muzyki, laureat Festiwalu Piosenki Polskiej w Krakowie, uczestnik Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu (1986), autor muzyki do kilkuset piosenek, ponad trzydziestu spektakli teatralnych, programów radiowych i telewizyjnych, twórca muzyki do filmu o Bydgoszczy (Bądź moim gościem - 1997), wraz z Markusem Stockhausenem (synem Karlheinza) napisał utwór na trio jazzowe i orkiestrę symfoniczną (prawykonanie - 19 marca 2001 w Solingen, Niemcy), laureat nagród: "Bydgoskiego Informatora Kulturalnego" (1998) oraz "Plebiscytu - Bydgoszczanin 2001 roku".

Małgorzata Szułczyńska (1957-2003) - poetka, publicystka, autorka tekstów piosenek. Laureatka 23. Turnieju Poezji Społecznie Zaangażowanej "Czerwona Róża" (Gdańsk), Nagrody Specjalnej im. Natalii Gali (Wrocław), autorka zbiorów wierszy: "Rękojeść róży", "Gra w kości", "Lustra", "Według Abelarda", "Wpisani w biel", "Aether", autorka pierwszej w Polsce biografii Haliny Poświatowskiej, powieści sensacyjnych: "Międzynoże" (wspólnie z Jerzym Grundkowskim) oraz "Brylantowy hit", autorka programów radiowych i telewizyjnych.

Zdzisław Pająk

Początek strony


Wszelkie prawa zastrzeżone- copyright Piotr Salaber