Biografia
Kompozycje
Recenzje
Płyty
Mp3
video
Foto-Album
Kontakt




Mieszkam w samochodzie
Autobiznes, 04-10.12.2007r.


Jakim jeżdżę autem? (marka, model, poj silnika, rocznik)
Ford Mondeo, Combi, 2.0 TDCI, 2002
Pierwszy raz za kierownicą?
Miałem chyba 12 czy 13 lat, jeździłem z tatą po jakichś leśnych drogach. Egzamin na prawo jazdy zdawałem eksternistycznie nie mając jeszcze 16 lat (wówczas tyle wynosił wymagany wiek) i musiałem czekać kilka miesięcy żeby wydano mi sam dokument. Pamiętam, że strasznie mi się ten czas dłużył.
Pierwszy własny samochód?
To cała historia.. Było to jeszcze w czasach studenckich a pojazdem tym był o trzy lata tylko młodszy ode mnie Wartburg W sumie wyglądał całkiem nieźle ale psuł się strasznie w najmniej oczekiwanych momentach. W zimie otwierałem go przy pomocy farelki, ogrzewając drzwi bo całkiem przymarzały. Nie miał fabrycznych pasów bezpieczeństwa więc policja nie mogła mnie ukarać za jazdę bez pasów. Gdy zepsuła mi się nagrzewnica a nie miałem pieniędzy na naprawę musiałem ją „wypiłować” spod maski (dwudziestoletnie śruby trzymały mocno). Po tej operacji, oczom osoby otwierającej maskę ukazywały się prowadzące wcześniej do nagrzewnicy dwie dyndające rury (przewody doprowadzające płyn chłodzący były od pralki Frania) zakończone korkami od szampana. Musiałem go sprzedać przed wylotem na kilka miesięcy do Indonezji ale mój samochód chyba mnie polubił, bo w obecności kupca zepsuło się w nim wszystko co tylko mogło, a dźwignia zmiany biegów ( była przy kierownicy) została na środku skrzyżowania w ręce potencjalnego kupca. Ku mojemu zaskoczeniu, nie zraziło go to jednak do zakupu.
Co najbardziej mnie irytuje na drodze w innych kierowcach?
Myślę, że brak wyobraźni. Nie jestem też w stanie zrozumieć człowieka, który siada za kierownicą po alkoholu.
Największy blamaż na drodze?
… to trudne pytanie… Pewnie, że wszyscy popełniamy błędy ale żeby je tak znowu pamiętać? Kiedyś w jakiejś małej uliczce ktoś zajechał mi drogę. Jechałem wtedy sam więc zakląłem dość szpetnie i niestety głośno, będąc pewien, że nikt mnie nie słyszy. Niestety było to lato i po chwili zorientowałem się, że mam otwarte okno a metr ode mnie stoi grupa ludzi czekających na zmianę świateł i patrzy na mnie z wyrzutem. Nawet nie mogłem szybko odjechać, bo światło właśnie zmieniło się na czerwone…
Samochód wymarzony to?
Nie mam jakiegoś wymarzonego modelu czy marki. Samochód traktuję jak narzędzie pracy. Sporo jeżdżę, ok. 50 tys. km rocznie i auto ma być bezpieczne i niezawodne. Mam natomiast wymarzony fortepian, ale on kosztuje tyle co kilka samochodów.
Kierowcą jestem...?
Myślę, że niezłym. Staram się tak układać plan podróży, żeby mieć trochę czasu w zapasie przed czekającą mnie próbą czy koncertem. To pozwala nie śpieszyć się za wszelką cenę bo to chyba najbardziej niebezpieczne.
Co robię, gdy auto mnie zawiedzie i się zepsuje...?
Na szczęście działają już w Polsce ubezpieczenia, które przewidują taką sytuację. Przy obecnym stopniu naszpikowania samochodów elektroniką kierowca w trasie ma małe szanse naprawienia czegokolwiek. Po prostu dzwonię po pomoc drogową.
Najgorsza chwila za kierownicą?
Jechałem wtedy na koncert. Była późna jesień ale nic nie wskazywało na to, że może być ślisko. Wchodząc w ostry zakręt nagle zorientowałem się, że mój samochód nadal jedzie prosto. Całe szczęście, że nic nie jechało z przeciwka bo przeleciałem jeszcze spory odcinek odbijając z jednej strony drogi na drugą. Po chwili auto ustawiło się w poprzek jezdni i zaczęło się niebezpiecznie przechylać ale na szczęście w końcu stanęło na kołach. Od tego czasu mam duży respekt dla śliskiej nawierzchni.
Co robię, gdy policjant zatrzyma mnie do kontroli drogowej?
Przede wszystkim staram się być uprzejmy, czasami wspominam, że jadę na nagranie… Zdarzyło mi się spotkać policjantów o niezwykłym poczuciu humoru. Kiedyś jechałem trochę zbyt szybko i dosyć późno zorientowałem się, że mam przed sobą radar. Zacząłem gwałtownie hamować i kiedy mierzono mi prędkość miałem już przepisowe 90km/h. Policjant widząc moje starania odłożył radar i zaczął mi bić brawo.
Poprosiłbym także o kilka anegdot z dróg.
Najśmieszniejsza historia jaką znam z drogi to sytuacja która zdarzyła się grupie moich znajomych muzyków w drodze na koncert. Zobaczyli leżącego człowieka i obok niego rower. Zatrzymali się chcąc udzielić mu pomocy, ale okazało się, że jest on kompletnie pijany i po prostu spadł z roweru. Delikatnie przenieśli go więc do autokaru którym podróżowali i po przewiezieniu ok. 100 km troskliwie ułożyli w rowie w przeciwnym kierunku jazdy. Myślę, że facet do dzisiaj się zastanawia, jak po pijaku dał radę przejechać tyle kilometrów… Pod koniec studiów jeździłem z kilkuosobową grupą z filharmonii i graliśmy koncerty w szkołach. Kiedy stał ktoś na poboczu i machał ręką, jeden z kolegów – świeżo upieczony nauczyciel perkusji prosił naszego kierowcę żeby zwolnił, odkręcał szybę i mówił do autostopowicza – dobrze, dobrze, tylko łokieć trochę wyżej i ręka luźniej w nadgarstku…po czym jechaliśmy dalej.
Ponieważ spędzam tyle czasu w podróży, część moich utworów, a przynajmniej pomysły pojawiają się w czasie jazdy samochodem. Nagrywam je wtedy na dyktafon w telefonie. Kiedy ktoś mnie pyta gdzie mieszkam, czasami odpowiadam, że w samochodzie.






Harald Kittel

Początek strony


Wszelkie prawa zastrzeżone- copyright Piotr Salaber